Nie ma zgody na "poszłem"

2017-02-16 18:00:20(ost. akt: 2017-02-16 16:52:37)

Autor zdjęcia: Bartosz Cudnoch

O tym, co zmienia się w naszym języku i czy nie grozi mu przegrana z angielskim mówi nam dr Iza Matusiak-Kempa, językoznawczyni z Instytutu Polonistyki i Logopedii UWM
— Rozmawiamy z okazji Międzynarodowego Dnia Języka Ojczystego. Obchody tego święta odbędą się 22 lutego na UWM. Na zaproszeniu zauważyłam, że pani odmienia swoje nazwisko. To powinno być oczywiste, ale nie jest.

— Taka jest tendencja. Moje dzieci dostają dyplomy z wpisami „dla Juliana Kempa” czy „dla Antoniny Kempa”. Ja odmieniam nazwiska zgodnie z zaleceniami normy językowej i zalecam taką odmianę studentom. Zasady poprawnościowe są łagodniejsze w przypadku nazwisk zakończonych na „o”, jak na przykład Buczko. Możemy pozostawić to nazwisko nieodmienione, ale powinniśmy poprzedzić je imieniem. Wszyscy umiemy odmieniać nazwisko Kościuszko, dlaczego mamy problem z panem Buczką?

— To dlaczego się boimy odmiany?

— Wydaje mi się, że chodzi tu i o wygodę, i o brak refleksji nad językiem, a nawet o brak potrzeby takiej refleksji, czy też o lęk przed zdeformowaniem nazwiska.

— Właśnie. Co się dzieje z naszym językiem ojczystym? Zauważam, że upowszechnia się użycie zwrotu „tą książkę” zamiast „tę książkę”.

— To jest forma wyjątkowa zaimka, dlatego jest problematyczna. Możemy oczywiście tak mówić. Ale czy chcemy tak mówić? I czy wypada tak mówić? To jest nadal błąd językowy i nie możemy napisać „Kupię tą książkę”. W tym wypadku działa ekonomia językowa, która eliminuje wyjątki.

— I pewnie „Lubię tą dziewczynę” upowszechni się.

— Zmiany w języku były, są i będą. Najpierw pojawiają się w języku potocznym, a potem normatywiści zastanawiają się, czy taką językową przypadłość zaakceptować. Dotychczas nie mamy zgody na formę „poszłem”, która jest obecna w języku potocznym. Elity jej nie zaakceptowały. Uzus, czyli potoczne użycie, nie jest jedynym kryterium poprawnościowym.

— Ale w Polsce elity nie są szanowane. Często słyszymy wypowiedzi pełne pogardy i lekceważenia na ich temat. To wykształciuchy.

— Bo zapominamy, że kultura języka jest elementem naszego wizerunku. Choć oczywiście student może powiedzieć, że nieważne, czy mówi w „cudzysłowiu” czy w „cudzysłowie”, skoro jest zrozumiany. Odpowiadam, że jako polonista i człowiek wykształcony ma obowiązek poprawnego wyrażania się. Kiedy przysłuchuję się ludziom wykształconym i słyszę, że popełniają błędy językowe, jest to dla mnie rysa na ich wizerunku inteligenta. Chociaż są oczywiście pięknie mówiący lekarze, prawnicy, inżynierowie...

— ... albo pisarze, którzy kończyli przedwojenne gimnazja i słucha się ich archiwalnych nagrań. Jaka to piękna polszczyzna!

— Tak, wyrafinowana i powściągliwa. Dzisiaj kiedy przysłuchujemy się potocznym rozmowom, okazuje się, że można mówić o wszystkim, nawet o sprawach bardzo intymnych. Język odzwierciedla zmiany kulturowe.

— I na przykład w języku potocznym obniżył się „próg przyzwoitości”. Kiedyś pewne osoby nie używały pewnych wyrazów, a już na pewno nie w miejscach publicznych. Z kolei zanikło „Ł” przedniozębowojęzykowe.

— Zanikło i pewnie nie wróci. Pojawiła się też nowa nosowość — mówimy „majoł”, „robioł” i „piszoł” i dzieci mają kłopoty. Nie wiedzą, kiedy mają napisać „staną”, a kiedy „stanął”.

— Często ludzie nawet wykształceni mówią „idom” i „robiom”.

— To niedbałość fonetyczna. Słyszymy też „miaa” zamiast „miała”, „lubiaa”, „chciaa” czy „suchaj”. A stan naszego słownictwa pokazuje, kim jesteśmy i jakie mamy horyzonty myślowe. Sposób artykulacji również świadczy o naszej wrażliwości na estetykę języka.

— Kiedyś wzorem pięknego języka i zasobem cytatów była literatura piękna. Podam przykład reklamy „Ociec, prać?”. Co teraz kształtuje język polski?

— Ważnym czynnikiem jest pop kultura. Język się zdemokratyzował. Wszyscy mówimy w podobny sposób. Kiedyś zapytałam prof. Bogdana Walczaka, wybitnego językoznawcę, czy jego zdaniem polszczyzna jest zagrożona i czy nie zniknie pod naporem angielskiego, skoro w dyskursie naukowym i komunikacji biznesowej już teraz preferowany jest angielski, piszemy artykuły i książki w tym języku. Prof. Walczak odpowiedział, że język polski nie zniknie, ponieważ jest obecny w komunikacji codziennej, podstawowej. O sile języków etnicznych pisał już też Edward Sapir na początku XX wieku. Myślimy w języku potocznym, komunikujemy się nim w rodzinie i w nim utrwalona jest wizja świata oraz nasze wzory kulturowe. Język stanowi o naszej tożsamości. Dzięki niemu interpretujemy świat i nazywamy uczucia.

— Może polszczyzna nie zniknie, ale może będzie kulawa i uboga.

— Może. Myślę jednak, że spora część z nas potrzebuje piękna polszczyzny. Dzisiaj, jak mówi prof. Bralczyk, jesteśmy świadkami "gorączki" języka. Świat zresztą też jest "rozgorączkowany".

Ewa Mazgal


Komentarze (11) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Barbara Kakojejko #2184175 | 81.190.*.* 16 lut 2017 18:35

    W komentarzach też widzimy wpisy np. "do Darek", zamiast: "do Darka"

    Ocena komentarza: warty uwagi (6) odpowiedz na ten komentarz

  2. Real #2184176 | 79.184.*.* 16 lut 2017 18:35

    Kto?Co? Kościuszko, Kogo? Czego? Kościuszkiego, Komu? Czemu? Kościuszkiemu... :):):)

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-6) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. loozak, ok #2184177 | 83.9.*.* 16 lut 2017 18:35

      Heh, czasem to aż żal serce ściska jak słyszy się dzisiejszą młodzież i nie tylko (oczywiście nie wszyscy), szkoda bo polski język jest trudny, ale jest też naszą dumą narodową i warto umieć się nim poprawnie (przynajmniej w pewnym stopniu) posługiwać. Nie lubię, gdy ktoś mówi właśnie "poszłem", "cudzysłowiu", "hej Marta", "co tam pisze", "drugi lipiec", "dlatego, bo" itp

      Ocena komentarza: warty uwagi (6) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

      1. Dron #2184202 | 88.156.*.* 16 lut 2017 19:00

        Każdy mówi jak mu wygodnie.

        Ocena komentarza: poniżej poziomu (-7) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

        1. krzroy #2184210 | 81.190.*.* 16 lut 2017 19:11

          Dawno, dawno temu, za górami, za lasami była zasada, że każdy nauczyciel ( nie tylko j. polskiego, ale też matematyki, fizyki, biologii i inni) poprawiał błędy swoich uczniów. Błędy ortograficzne w kartkówce z np.biologii powodowały obniżenie oceny. W skrajnym przypadku można było dostać pałę za błędy, pomimo że delikwent wykazał się wiedzą z przedmiotu. Dziś nie do pomyślenia. Taka totalna obróbka powodowała, że po skończonej edukacji praktycznie wszyscy poprawnie posługiwali się językiem polskim. Dla mnie nie do przyjęcia jest jeżeli magister wali błędy w co drugim wyrazie. To go powinno dyskwalifikować! Przecież nie każdy musi skończyć studia, do fizycznej roboty też potrzeba ludzi, i to znacznie więcej.

          Ocena komentarza: warty uwagi (10) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (5)

          Pokaż wszystkie komentarze (11)
          2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5