Pijany pacjent ma pierwszeństwo

2014-12-19 11:08:43(ost. akt: 2014-12-20 17:48:24)

Autor zdjęcia: Grzegorz Czykwin

— Zdarzało się, że po umyciu bezdomni umierali. Przez miesiące w brudzie bakterie tak nauczyły się współpracować, że organizm nie mógł sobie poradzić z czystością — opowiadają lekarze z SOR-ów.
"Czyści" i trzeźwi pacjenci narzekają, że muszą czekać w długich kolejkach na przyjęcie przez lekarza, bo ci w tym czasie zajmują się tzw. trollem: pijanym, często brudnym i śmierdzącym nie tylko alkoholem.
— Czy ja muszę czekać tylko dlatego, że jestem trzeźwa? To może też się napiję i wtedy przyjadę do lekarza. Tylko czy to jest rozwiązanie? — zastanawia się czytelniczka „Gazety Olsztyńskiej”.
Dlaczego tak się dzieje? Opowiedzieli nam o tym lekarze, pielęgniarki i ratownicy medyczni ze szpitalnych oddziałów ratunkowych.

Niemyty przez długie miesiące

Jeden z SOR-ów w Olsztynie. Środek tygodnia. Karetka przywozi stałego bywalca. Wszyscy już go tutaj znają. Trafia na SOR, kiedy partner ma go dosyć. Zwykle jego partner mówi dyspozytorce pogotowia, że przyjaciel najadł się tabletek. Pacjent zawsze jest pijany.
Inny, zabrany z ławki na mieście, spod śmietnika albo z chodnika. Często zawszony, śmierdzący, brudny. Niemyty przez długie miesiące, a może i lepiej. Jak to mówią lekarze: bez kontaktu. Nieprzytomny. Pijany.

— Często ich jedynym problemem jest upojenie alkoholowe. Bywają agresywni i wulgarni, dezorganizują pracę. To wszystko prawda. Tylko że przyjmując takiego pacjenta, nie wiemy, czy nie ma na przykład krwiaka albo urazów wewnętrznych. Dlatego musimy go zbadać i zdiagnozować — mówi Joanna Manta, lekarz z SOR-u w szpitalu wojewódzkim.
— Trzeba też z niego ten alkohol wypłukać, podłączyć kroplówki — dodaje Joanna Kozłowska, pielęgniarka oddziałowa. A to też łatwe nie jest. Często bezdomni nie chcą leżeć, nawet kiedy trzeba zszyć im ranę. Szarpią się i wyzywają pracowników. I jak tylko alkohol z nich trochę uleci, natychmiast chcą wychodzić.

— I tu pojawia się problem prawny. Pacjent pod znacznym wpływem alkoholu ma ograniczoną poczytalność. Nie może więc o sobie w pełni świadomie decydować. Gdybyśmy go w takim stanie wypuścili i coś by mu się stało, mielibyśmy problemy. To po pierwsze. A po drugie i ważniejsze, nie możemy go wypuścić przede wszystkim z troski o jego zdrowie — dodaje dr Joanna Manta.
Jeśli troll jest nieprzytomny i leci mu krew np. z rozciętej głowy, ma gwarantowaną pełną diagnostykę. Łącznie z tomografią, na którą normalnie czeka się w kolejkach.

Lekarze skaczą przy pijaku

Kolejka trzeźwych pacjentów na początku cierpliwie się temu przygląda. Z każdą minutą robi się jednak coraz bardziej poirytowana. Ludzie dyskutują i komentują miedzy sobą, że lekarze skaczą przy pijaku, pozostawiając ich ze swoimi bólami.
— Zacznijmy od tego, że SOR to oddział, na który powinni trafiać pacjenci z podejrzeniem udaru, zawału, z urazami wielonarządowymi lub innymi urazami uniemożliwiającymi funkcjonowanie. Krótko mówiąc, w stanach zagrożenia życia i zdrowia. A przychodzą do nas osoby, które po prostu uważają, że potrzebują konsultacji ze specjalistą lub badań. Oni powinni pomoc otrzymać w każdej placówce medycznej z opieką lekarską — mówi dr Rakesh Jalali, ordynator SOR-u w szpitalu wojewódzkim. I dodaje: — Z powodu dużej liczby pacjentów czasami niektóre osoby nerwowo reagują na dłuższy czas oczekiwania. A na SOR-ze jest tylko dwóch lekarzy na dyżurze. Oczywiście w razie potrzeby ściągamy ich z innych oddziałów albo zespoły urazowe. Ale prawda jest taka, że większość pacjentów powinna trafiać do ambulatoriów lub do przychodni.

Problem tylko w tym, że — jak mówi szef SOR-u w poliklinice dr Jacek Tyllo — w Olsztynie nie ma ambulatorium urazowego. — To bardzo wygodne dla Narodowego Funduszu Zdrowia. Płaci SOR-om, a nie musi dodatkowo płacić za utrzymanie poradni. Tylko że my musimy przyjąć wszystkich pacjentów, choćby mieli czekać kilka godzin. NFZ nie płaci za każdego z nich. Zamiast tego dostajemy ryczałt. Taki sam, niezależnie od tego, ile osób przyjmiemy — dodaje dr Jacek Tyllo.

Szef SOR-u w poliklinice przegląda raport z poprzedniego dnia. — Proszę bardzo, przyjęliśmy ponad 50 osób. Najwyżej 20 proc. z nich powinna rzeczywiście trafić na SOR. Ale my musimy nieść pomoc wszystkim, którzy przychodzą do nas w poczuciu — podkreślam to słowo — zagrożenia swojego zdrowia lub życia. Nie mówię, że oni się tu nie powinni pojawić. Przyjmujemy ich z poczuciem misji, bo wiemy, jak ciężko jest się dostać gdzie indziej do specjalistów — przyznaje ordynator.

Widać na oko i czuć na nos
Wszyscy lekarze podkreślają: rozumiemy, że pacjentów boli. Rozumiemy, że się niepokoją. Ale na oddziale nie może być chaosu. Dlatego oba olsztyńskie SOR-y mają system triage. To oznaczanie pacjentów kolorami. Czerwony oznacza, że lekarz powinien się nim zająć natychmiast. Pomarańczowy — do 10 minut. Żółty — do godziny. Zielony — do dwóch godzin. Niebieski — powyżej dwóch godzin.
Bezdomni z urazami są zwykle czerwoni albo pomarańczowi. — W takiej sytuacji nikt nie pyta, czy człowiek jest ubezpieczony czy nie. Nigdy nie wiemy, czy jego stan wynika z upojenia alkoholowego czy z krwiaka, stłuczenia albo guza mózgu i musimy się nim zająć. Czy nas to nie irytuje? Irytujący są ludzie pijani lub pod wpływem środków odurzających, striażowani na zielono lub niebiesko, którzy jeszcze przed kontaktem z lekarzem samowolnie opuszczają oddział — odpowiada dr Jacek Tyllo.

Zdarzało się, że po umyciu trolle umierały. Przez miesiące w brudzie bakterie tak nauczyły się współpracować, że organizm nie mógł sobie poradzić z czystością — opowiadają lekarze z SOR-ów. Te relacje bakterii nazywają swoistą homeostazą.
Dlaczego człowiek, który — co widać na oko i czuć na nos — jest pijany, nie trafia do izby wytrzeźwień? — Trafia, jeśli najpierw wykluczymy u niego schorzenia i okaże się, że jest tylko pijany. Nawet jednak w takiej sytuacji musimy obniżyć poziom alkoholu do jakiejś akceptowalnej wartości. Dopiero wtedy wzywamy straż miejską, która go przewozi do izby wytrzeźwień. W ambulatorium dla nietrzeźwych też jest lekarz. Ale on nie ma tam specjalistycznego sprzętu, a tylko stetoskop, aparat do mierzenia ciśnienia i własne doświadczenie. To za mało, żeby wykluczyć choćby urazy wewnętrzne - podkreśla Jacek Tyllo.

Lekarze przyznają: pewnie, że wolelibyśmy, żeby wszyscy pacjenci byli mili, pachnący i trzeźwi. Ale medycyna ratunkowa to nie laryngologia czy dermatologia, mówią. Joanna Manta należała na studiach do najlepszych studentów na roku. Jako jedna z nielicznych wybrała na specjalizację medycynę ratunkową. — To bardzo ciężka i niedoceniana praca — przyznaje dr Manta. Mimo to nie żałuje swojej decyzji — zapewnia.

Byle nie Kortowiada

Agnieszka Hryniewicka,która jest ratownikiem medycznym na SOR-ze w szpitalu wojewódzkim, opowiada, że i personel nie da sobie za dużo w kaszę dmuchać. Z jednym z pacjentów wygrała sprawę w sądzie. — Groził mi, wyzywał, obrażał, próbował — jak to mówią policjanci — naruszyć moją nietykalność cielesną. Uchyliłam się, więc nie trafił. Nawet po wyroku mnie nie przeprosił — opowiada Hryniewicka.
I nie był to śmierdzący bezdomny. Pijany, owszem. Ale relatywnie młody mężczyzna, przed czterdziestką. Nie wygrażał w pijackim widzie, tylko stał przed nią i świadomie ją obrażał.

Dla pracowników SOR-ów są to właśnie najgorsze trolle. Najwięcej ich jest w długie weekendy, święta, a zwłaszcza w trakcie Kortowaiady. Tych dyżurów na SOR-ach nikt nie chce brać.

Małgorzata Kundzicz

Komentarze (25) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Dyżur pani lek. Manta #2643270 | 83.9.*.* 13 gru 2018 22:47

    Zadufana lekarka i kłamliwa. Najpierw wykonuje telefony a potem się z nich wypiera. Dodatkowo kłamie. Dzisiaj to się stało. Na oddziale ratunkowym mówi , że nie ma miejsc na kardiologi a jak poszliśmy na oddział to tam powiedziano , że nie ma kto przywieźć . A na dole ludzi do przywiezienia około 8. Skandal, że 89-letnia osoba była tak potraktowana.

    odpowiedz na ten komentarz

  2. f #1615173 | 213.158.*.* 21 gru 2014 19:47

    Owszem duża cześć społeczeństwa w sposób bezczelny, ochoczo i z całkowitą ignorancja korzysta z sorow i pogotowia ratunkowego. Jednak zastanówmy się nad jedną kwestią. Czy w naszym kraju w wystarczajacy sposób edukujemy społeczeństwo? Czy to wina społeczeństwa, że nie ma pojęcia do czego służy pogotowie ratunkowe i sory? Sądzę, że nie do końca. To rządzący: minister zdrowia, wojewdowie, na koncu dyrektorzy stacji pogotowia, szpitali ignorancko podeszli do tematu. Bo system od lat ulega transformacji a nie idzie za tym jakakolwiek kampania medialna. Skąd ludzie maja wiedzieć? W ten sposób do tej pory polowa społeczeństwa nie wie, że istnieje instytucja lekarza nocnej i świątecznej opieki, że w pogotowiu nie ma recept, że w karetkach pogotowia nie zawsze przyjedzie lekarz itp.

    Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz

  3. m #1614963 | 176.221.*.* 21 gru 2014 16:31

    Co drugi teraz ma papier wyższych studiów a odnoszę wrażenie że większość wzywających karetki to idioci i debile - o co chodzi ????????????????

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz

  4. pacjent #1614781 | 178.235.*.* 21 gru 2014 13:14

    ludzie pracuja w hospicjach czesta za darmo i nie narzekaja jak na sor w Olsztynie smród szkodzi niech sie przekwaliwikuja i ida doo pracu w perfumeri

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-8) odpowiedz na ten komentarz

  5. rotten #1614750 | 89.65.*.* 21 gru 2014 12:35

    mylicie się: nie wystarczy walnąć lufki, położyć się w centrum miasta i wtedy karetka powiezie na cudowną diagnostykę. Macie nas - personel tych SOR-ów- za debili medycznych, którzy nie będą potrafili odróżnić ciężkiego stanu od performensu....Poza tym- jeśli ktoś ma raka prostaty- a się upije- to najwyżej TK głowy mu zrobią- jak będzie miał wskazania, ale na diagnostykę prostaty niech nie liczy. Dobry artykuł- pokazuje beznadziejną organizację systemu ochrony zdrowia, w której wyłącznie dzięki pasjonatom ludzie nie umierają szwadronami

    Ocena komentarza: warty uwagi (7) odpowiedz na ten komentarz

Pokaż wszystkie komentarze (25)
2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5