Z urzędu pracy do... pralni brudnych pieniędzy

2014-12-07 16:06:00(ost. akt: 2014-12-07 15:49:14)

Autor zdjęcia: Beata Szymańska

— Czy pójdę do więzienia za pranie brudnych pieniędzy? — zastanawia się bezrobotna Izabela Kubrak-Wiśniewska. W szemrane interesy wciągnęła ją firma, która szukała pracowników za pośrednictwem... urzędu pracy.
Izabela Kubrak-Wiśniewska chodzi, szuka, zgłasza się na dni próbne. Czasami ktoś daje nadzieję na zatrudnienie, częściej jednak nawet nie reaguje na cv. Pracodawcy zapraszają na dzień próby, zwykle za darmo.

Kiedy więc pojawiła się atrakcyjna oferta z firmy mającej siedzibę w Międzyrzeczu Podlaskim, Kubrak-Wiśniewska wysłała swoje zgłoszenie. Szukali asystenta nieruchomości.

— Od dawna już jestem zarejestrowana w Powiatowym Urzędzie Pracy w Olsztynie i nigdy nikt nie zaproponował mi skierowania do pracy — zaczyna swoją historię kobieta. — Urząd domagał się, żebym sama także szukała pracy. Więc szukałam.

Telefon nagle zamilkł


Propozycja, którą ją zainteresowała, wisiała na oficjalnej stronie internetowej urzędu. Wyglądało więc na to, że firma jest w porządku. Pani Izabela nie wahała się nawet przez sekundę i wysłała CV.

— Szybko dostałam odpowiedź. Musiałam wypełnić odpowiedni formularz, aby przejść do kolejnego etapu procesu rekrutacji — opowiada. Wyglądało na to, że potencjalny pracodawca był zadowolony, bo znów szybko się odezwał. Był początek listopada.

— Dowiedziałam się, że będę poddana zadaniu testowemu. Powodzenie tego zadania będzie skutkowało przyjęciem mnie do pracy i jeszcze dostanę za to 200 zł — mówi. Dzień prawdy nadszedł 17 listopada.

— Dostałam przelew na swoje konto. 2602 zł. Miałam za zadanie wypłacić te pieniądze i przesłać na podany adres. Był to przelew w dolarach na Ukrainę. Jeszcze tego samego dnia dostałam informację, że przelew dotarł. A dzień później dowiedziałam się od rzekomego pracodawcy, że zakończyłam zadanie testowe — relacjonuje Kubrak-Wiśniewska.

Odetchnęła z ulgą. Już widziała własne zarobione pieniądze. Już żegnała się z życiem na stancji i — na razie po cichu — zaczęła rozmyślać, że może będzie miała szanse na własne mieszkanie.

Czekała już tylko na podpisanie umowy o pracę. Tak przecież uzgodniła z przedstawicielem firmy. Ale się nie doczekała. Przestali do niej dzwonić, a aktywny dotąd numer telefonu stał się martwy. Po tygodniu dobijania się kobieta zorientowała się, że została oszukana. I że została słupem, wykorzystanym do wyprania brudnej forsy. — Mogłam nawet wziąć udział w jakimś przestępstwie, chociaż nie miałam o tym pojęcia — mówi.

Postanowiła złożyć zeznania


Razem z mamą pobiegła na policję. Chciały się dowiedzieć, czy na jej nazwisko ktoś może teraz wziąć kredyt. Policjant uspokoił je, że nie ma takiej możliwości. Zasugerował też, żeby dopytała w zatrudniaku, czy urząd ma kontakt z tą firmą. Pani Izabela posłuchała tej rady.

— Ale zanim dowiedziałam się, że z tą firmą jest coś nie tak, zostałam dodatkowo upokorzona. Upewniłam się w informacji, z kim powinnam rozmawiać. I poszłam na wskazane stanowisko. Tam się dowiedziałam — w niemiłych słowach — że trafiłam do nieodpowiedniego urzędnika. Znów poszłam po numerek i czekałam w nowej kolejce do innego stanowiska. I to tam dowiedziałam się, że ogłoszenie tej firmy zostało już zdjęte, bo ktoś wcześniej zgłosił jakieś nieprawidłowości.

Dowiedziałam się też, że urząd pracy powiadomił już o tej sprawie inspekcję pracy — opowiada. — Wyszłam stamtąd wściekła i znowu pojechałam na policję. Postanowiłam złożyć zeznania. Policjanci już o tej sprawie wiedzieli, bo ktoś przede mną także zgłosił przestępstwo.

Pierwsza taka sytuacja


Izabela Kubrak-Wiśniewska nie może otrząsnąć się po tej historii. I nie może zrozumieć, jakim cudem pralnia pieniędzy szuka ludzi z pomocą państwowej instytucji.

— Jest tylko jeden przypadek, kiedy możemy odmówić przyjęcia oferty: wtedy, kiedy oferta jest dyskryminująca, choćby ze względu na płeć, wiek czy niepełnosprawność. W tym przypadku tak nie było. Poza tym odmawiamy, jeśli w ciągu roku pracodawca został ukarany za łamane prawa pracy. A takich informacji o tym pracodawcy nie mieliśmy — wyjaśnia Katarzyna Pietkiewicz, wicedyrektorka Miejskiego Urzędu Pracy w Olsztynie. — Po raz pierwszy zetknęliśmy się z taką sytuacją.

Dlaczego do tej pory urzędnicy nie powiadomili prokuratury? — Nie wykluczam, że to zrobimy. Na razie czekamy na odpowiedź od inspektoratu pracy w Lublinie, bo w pierwszej kolejności zwróciliśmy się do nich. To na ich terenie zarejestrowana jest firma, o której mówimy — odpowiada Katarzyna Pietkiewicz.

Sprawy w swoje ręce wzięli jednak sami bezrobotni. Izabela Kubrak-Wiśniewska nie była pierwszą, która powiadomiła policję. Ta wszczęła śledztwo już wcześniej po informacji od innej osoby.

— Kilka osób jest w tej sprawie pokrzywdzonych. Na razie więcej szczegółów nie możemy ujawnić. Sprawa jest rozwojowa — informuje Małgorzata Demianiuk z Komendy Miejskiej Policji w Olsztynie. Śledztwo objęła nadzorem Prokuratura Rejonowa Olsztyn-Południe.

Prokuratura sprawdza tropy

— Tego typu spraw jest więcej. Chodzi o różne osoby, różne firmy i różne kwoty, ale mechanizm zwykle jest podobny — mówi Arkadiusz Szwedowski, szef prokuratury. — Organizatorzy szukają słupów, aby przez ich konta wyprać pieniądze. Pieniądze przychodzą czasami z zagranicy, ale czasami też za granicę mają być wysłane. To bardzo skomplikowana sprawa, a tutaj dodatkowo jest wątek urzędu pracy. Już zarządziliśmy sprawdzenie, jak to się stało, że ta oferta znalazł się w tej instytucji.

Jak prokuratura potraktuje bezrobotnych, którzy niechcący zostali słupami? — Trudno wyrokować, bo to początkowy etap śledztwa. Będziemy ustalali, czy te osoby wiedziały, w czym biorą udział, czy też działały w dobrej wierze. Czy były w pełni zaangażowane, czy też zostały wykorzystane. A jeśli tak, to czy miały świadomość, że zostały wykorzystane. Przede wszystkim szukamy osób, które ten proceder zorganizowały — odpowiada prokurator Szwedowski.

Nie udało nam się ustalić, czy do mózgu tej operacji policjanci już dotarli.

Bezrobotna, która zgłosiła się do redakcji „Gazety Olsztyńskiej”, ma też żal do urzędu pracy. Jak mówi, liczyła na życzliwe potraktowanie jej.

— Szkoda, że ta pani nie poszła do kierownika lub nie przyszła bezpośrednio do dyrekcji. Ktoś z nas zawsze jest na miejscu i gdybyśmy wiedzieli, jaki ma kłopot, z pewnością byśmy zareagowali — podkreśla Katarzyna Pietkiewicz.

MK

Źródło: Gazeta Olsztyńska

Komentarze (44) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. jadwiga #2494371 | 5.172.*.* 30 kwi 2018 17:35

    jagoda5x.oferty-kredytowe.pl polecam kredyt online

    odpowiedz na ten komentarz

  2. Trala lala - #1601199 | 88.156.*.* 8 gru 2014 22:53

    - przepierz 2 tysie, a może damy ci 2 stówki - głupich nie sieją. Współczuję bujania się po sądach i skarbówce - ale za głupote się płaci.

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

  3. edyta #1601005 | 85.25.*.* 8 gru 2014 21:29

    Nie myli się ten kto nic nie robi. Nie demonizowałabym jednorazowego błędu PUP, przy takiej masie ofert do sprawdzenia każdemu może się zdarzyć. Zwłaszcza biorąc pod uwagę to ilu osobom pomogli.

    Ocena komentarza: warty uwagi (10) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (2)

    1. asd #1600955 | 217.12.*.* 8 gru 2014 21:05

      Nie wiem skąd tyle jadu wobec tych biednych pracowników PUP, nie chciałbym dzień w dzień użerać się z mentalną etipią i roszczeniową postawą polskich bezrobotnych. I to za 1600zł brutto. Obrotny znajdzie sobie pracę w trymiga, dureń wierzy w przelewy na ukrainę za bajońskie sumy i jeszcze ma pretensje.

      Ocena komentarza: warty uwagi (15) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (4)

      1. hehe #1600893 | 82.211.*.* 8 gru 2014 20:44

        Nie dziwie się że po dniu próbnym nikt nie chciał zatrudnić tej pani, jak widać że rozumikiem nie grzeszy. Dwie stówy za przelew, to najlepsi bankierzy tak nie zarabiają :)

        Ocena komentarza: warty uwagi (13) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (4)

        Pokaż wszystkie komentarze (44)
        2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5