Jak się żyje na Zatorzu: koszary przy Szewczenki

2014-11-15 14:00:00(ost. akt: 2014-11-15 13:12:29)

Autor zdjęcia: Archiwum GO

Powybijane szyby, przerdzewiałe blachy, farba schodząca ze ścian i odpadający tynk. Mnóstwo gruzu, rozbitej dachówki i szkła. Wszędzie śmieci: butelki i puszki po piwie, stare materace — ekwipunek stałych bywalców. Okoliczni mieszkańcy wolą się tu nie zapuszczać, ale nie sposób tego nie widzieć — to ich widok z okien. Nie, to nie slumsy, ale byłe koszary przy ul. Szewczenki na Zatorzu. Hasło: Zatorze dużo może — tu najwyraźniej traci chyba swoją moc.
Kompleks powojskowych budynków przy ul. Jagiellońskiej i Szewczenki powstał w latach 1905-1911. Dzięki temu dziś to miejsce ma unikatowy klimat i przestrzeń, których brakuje typowym blokowiskom. Większość mieszkańców to młode rodziny z dziećmi. W budynku niedawno oddanej do użytku sali sportowej, codziennie odbywają się zajęcia dla dzieci i młodzieży, a dorośli często rozgrywają mecze towarzyskie i korzystają z siłowni. Ale obiekty widoczne od strony ulicy Jagiellońskiej to niejedyne pozostałości po wojsku.

Chociaż kompleks koszar ujęty jest w gminnej ewidencji zabytków i podlega ochronie, to chroniony jest nieszczególnie — zwłaszcza przed rujnującą siłą czasu oraz usilnie wspomagającymi ją wandalami i złodziejami.

Potężny gmach o numerze 7 miał być siedzibą Miejskiej Biblioteki Publicznej. Rok temu głośno było o wielokrotnych kradzieżach dokonywanych w tym budynku. Szkody oszacowano na ponad 6 tys. zł. MBP podpisało wtedy umowę z firmą ochroniarską, ale to nic nie zmieniło. Podobnie jest z pozostałymi obiektami. Mimo że okna zostały zabite blachą, wszystkie drzwi zabezpieczone kłódkami, a na murach pojawiły się tabliczki firmy ochroniarskiej i plakat o treści: „Roboty budowlane, wstęp wzbroniony”, to akty wandalizmu nadal są nagminne, a budynki popadają w ruinę. Jedna z mieszkanek osiedla która codziennie wyprowadza tu psa, nie kryje swojego oburzenia. — Ten budynek miała dostać biblioteka, ale w końcu dostała gdzieś w centrum no i tak to zostało. Teraz nic się tam nie dzieje, bo gmina nic nie robi. Kradzieże są cały czas. Ciągle słychać tych pijaków, jak się nawołują. Proszę zobaczyć, zostawiają tu nawet materace.

Jak mówi jeden z mieszkańców bloku sąsiadującego z niszczejącymi budynkami: — Stoi to i straszy. Co prawda widać patrole policyjne, widać, że często tutaj jeżdżą, ale złomiarze i bezdomni dalej robią swoje.

Katarzyna Sosnowska-Rama

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5