Optymista, który żył w ciekawych czasach

2014-09-07 17:30:00(ost. akt: 2014-09-07 15:18:20)
— Ilu Niemców tata zabił, pytaliśmy go, gdy byliśmy dziećmi. Odpowiadał, że na szczęście ani jednego — wspomina swego tatę Jaromir Wroniszewski. Jan Zbigniew Wroniszewski, długoletni dyrektor Olsztyńskiego Teatru Lalek zmarł 27 sierpnia w wieku 93 lat. Pytanie o wojnę nie były bezpodstawne. Dyrektor Wroniszewski był bowiem nie tylko artystą, ale i partyzantem. I pasjonatem historii.
Jan Zbigniew Wroniszewski — dla znajomych i rodziny Zbyszek — urodził się w 1921 roku w Kaliszu. W 1934 roku przeniósł się rodziną do Końskich. Tam uczył się w Gimnazjum św. Stanisława Kostki. — Maturę zdał już konspiracyjnie — opowiada Jaromir Wroniszewski, syn długoletniego dyrektora Olsztyńskiego Teatru Lalek. — Mówił, że absolwenci tej szkoły wybierali dwa zawody: księdza albo oficera. I pewnie gdyby nie wojna, zostałby albo duchownym, albo wojskowym, a nie aktorem i reżyserem.
Najpierw został jednak partyzantem o pseudonimie Znicz. We wrześniu 1939 roku służył w samoobronie w Końskich. W listopadzie 1939 roku został członkiem konspiracyjnej Gimnazjalnej Drużyny Bojowej. W 1940 roku przez miesiąc służył w Oddziale Wydzielonym mjr. Hubala. Po kursie dostał stopień kaprala podchorążego. Redagował i wydawał dwutygodnik „Sprawy Polskie” i uczestniczył w akcjach dywersyjnych, m.in. na pociąg pod Wąsoszą w sierpniu 1943 roku. Uniknął aresztowania, ale do obozu Niemcy zabrali jego matkę. Poszukiwany przez Niemców, wstąpił do zgrupowania partyzanckiego Ponury, gdzie był celowniczym erkaemu i dowódcą grup wydzielonych. Niemcy aresztowali Znicza i jego brata Józefa Kazimierza w listopadzie 1943 roku. Po śledztwie w Radomiu wysłali obu do obozu Gross Rosen, stamtąd do Auschwitz II, Mauthausen i Gusen II. Tam bracia dotrwali do wyzwolenia przez Amerykanów.

Ani jednego Niemca
— Opowieści wojenne słyszeliśmy od dzieciństwa — mówi Jaromir Wroniszewski. — Najpierw, gdy mieszkaliśmy w Łodzi, cała rodzina w jednym 40-metrowym mieszkaniu, leżąc w łóżkach, zamiast spać, po prostu podsłuchiwaliśmy. O obozach, nie szczędząc szczegółów, opowiadała babcia, mama taty. Potem, gdy już byliśmy więksi pytaliśmy tatę, ilu zabił Niemców. Odpowiadał, że na szczęście ani jednego. Oczywiście strzelał, ale nie wie, czy kogokolwiek śmiertelnie trafił.
Dyrektor Wroniszewski na emeryturze zajął się dziejami swoich rodzinnych stron. Wydał na ten temat kilka broszur, a swoje życie opisał w książce „Żyłem w ciekawych czasach”.

Dalej od Oświęcimia
Czy w wychowaniu dzieci był bardziej wojskowym czy bardziej artystą? — Zdecydowanie bardziej artystą — odpowiada Jaromir Wroniszewski. — Na początku, od kiedy w kryształkowym radiu usłyszał bel canto, marzył o śpiewaniu. I zaczął studia w łódzkim konserwatorium. Przerwała je choroba płuc. A ponieważ jako student statystował w teatrze Pinokio, postanowił zostać aktorem-lalkarzem. Zdał eksternistyczny egzamin i do 1961 roku pracował jako aktor.
— Jak tata trafił do Olsztyna?

— Dostał dwie propozycje objęcia teatrów: w Bielsku-Białej lub Olsztynie. Miał do tego kwalifikacje, bo studiował też ekonomię, więc mógł zostać, jakbyśmy to dzisiaj powiedzieli, menedżerem. O Olsztynie zdecydowała poniekąd babcia. Stwierdziła, że Bielsko-Biała jest za blisko Oświęcimia, czyli dawnego obozu, i rodzina przyjechała do Olsztyna.

Jaromir Wroniszewski opowiada, że tatę zachwyciła warmińska przyroda. Bardzo lubił wędkowanie. Z natury był optymistą. — W jego teczkach z wycinkami znalazłem artykuł zatytułowany „Optymizm mam w genach” — mówi. — Nie rozpamiętywał przeszłości. Mimo strasznych wojennych przeżyć tłumaczył nam, że zbrodniarzami byli wyselekcjonowani Niemcy, zbrodniarze i że takim sprzyjał nazistowski system. Smutne, nieprzyjemne wydarzenia kwitował zdaniem" — To już było. Wojna nauczyła go, że dobra materialne w chwili zagrożenia życia są niewiele warte i nie przywiązywał do nich wielkiej wagi.

Ludzki dyrektor
Zbigniew Wroniszewski rozpoczął dyrektorowanie w olsztyńskim teatrze — noszącym wówczas nazwę Czerwony Kapturek — w 1961 roku. Na emeryturę odszedł 20 lat później. Za jego czasów teatr został upaństwowiony, a spektakle zdobywały wielokrotnie nagrody na festiwalach teatrów lalkowych.

W 1967 roku w Opolu nagrodę zdobył Lech Gwit za role Padyszacha i Dewa w przedstawieniu „Allem Kallem”. — W reżyserii Wroniszewskiego — dodaje aktor, który grywał w Olsztynie w lalkach i w Jaraczu. — Dyrektor był bardzo ludzki, koleżeński, mądry i oczytany. Kiedy prowadził próby, wiedział, o co w teatrze chodzi. Na próbach było poważnie. Na żarty pozwalaliśmy sobie na przerwach. Opowiadał często o wojnie, fascynowała go broń. I zawsze zauważał każdą ładna dziewczynę.

Krystyna Milczarek, która pracę w olsztyńskich lalkach zaczęła w 1955 roku i pracowała jeszcze w 2010 roku, wspomina dyrektora Wroniszewskiego jako wspaniałego człowieka. — I to był wspaniały czas w teatrze — podkreśla. — Dyrektor był spokojny, nigdy nie wybuchał złością, a gdy miał komuś zwrócić uwagę, długo się sumitował. My z kolei byliśmy pełni pokory i oddania teatrowi. Byliśmy zgrani jak najlepsi piłkarze.

Krystyna Milczarek wspomina czasy dyrektorowania Zbigniewa Wroniszewskiego z sentymentem. Także ze względu na teatr parawanowy. — Teraz występują przede wszystkim żywi aktorzy, a mnie brakuje lalek — stwierdza. — Kiedyś ludzie zaglądali po spektaklach za parawan, bo sądzili, że lalkami operują maszyny, a nie ludzie. Ale to już epoka zamknięta, nie do powtórzenia. Czasy się zmieniają i teatr też.

Salwa honorowa
Zbigniew Wroniszewski został pochowany w rodzinnych stronach we wsi Dąbrówka. — Spoczął obok braci Bartka i Józefa Kazimierza — mówi Jaromir Wroniszewski. — Na pogrzebie była kompania honorowa i honorowa salwa. Władze miejskie Końskich doceniają wkład taty w gromadzenie i przekazywanie wiedzy o regionie.

Zbigniew Wroniszewski pozostawił żonę Mirosławę, synów Jaromira, aktora i kompozytora z kabaretu Czyści jak Łza, i Jana Kazimierza, historyka, oraz troje wnucząt: Jana, Pawła i Marię.



2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5