Emeryt maruda. Czy naprawdę wszyscy emeryci są tacy?

2014-08-10 20:00:00(ost. akt: 2014-08-10 17:20:04)

Autor zdjęcia: Grzegorz Czykwin

Narzekają na niskie emerytury, wysokie opłaty, kolejki w przychodniach... Tę listę można ciągnąć w nieskończoność. Jednym słowem — emeryt narzeka. Taki stereotyp siedzi w naszych głowach. Czy naprawdę wszyscy emeryci są tacy?
— Jeżeli nie umiemy cieszyć się życiem, to nie umiemy żyć — mówi na przekór temu stereotypowi Zofia Mańkowska, emerytka. Spotkaliśmy emerytów, którzy nie chcą tracić czasu na użalanie się nad sobą. Wolą cieszyć się życiem. Po prostu...

Jak dbasz, tak masz
Irena Sztachańska ma 75 lat. 27 lat pracowała w jednym miejscu. Jako kucharka. W szpitalu wojskowym.

— Gdy chciałam się zwolnić, to dali mi podwyżkę. — Bo gdzie my znajdziemy lepszą kucharkę, mówili — uśmiecha się pani Irena.
Nie wyobraża sobie, że mogłaby całymi dniami siedzieć w domu. I nic nie robić. Oczywiście stan jej zdrowia nie jest taki jak u dwudziestolatki, ale niejedną z nich mogłaby jeszcze prześcignąć w aktywności fizycznej.

— Wstaję najczęściej około piątej — opowiada Irena Sztachańska. — Dzień zaczynam od gimnastyki. Ćwiczę z piłką gumową. Czasem masuję sobie stopy specjalnym masażerem. Później jest śniadanko. Każdy dzień mam zaplanowany. Dużo chodzę, nie siedzę w domu. Jeżeli jest dobra pogoda, to prawie cały dzień spędzam na działce. Tam zawsze jest dużo roboty.

Pani Irena nie lubi leków. — Staram się ich nie kupować. Wolę zioła. Gdy nie mogę zasnąć, piję mleko, szałwię, ciepłą wodę albo sok z wiśni — wylicza.

Od leków — jak mówi — woli również sanatoria. — W ilu ja nie byłam przez cale swoje życie! Jeździłam tam albo z pracy, albo prywatnie. Kiedyś pojechałam tak z koleżanką do Zakopanego. Przede wszystkim jednak lekarstwem na wszystko jest aktywny styl życia.
Potwierdza to zresztą swoim... życiem. — Chodzę na Uniwersytet Trzeciego Wieku. Na zajęciach zawsze dowiaduję się czegoś ciekawego. Tylko dla nas organizowane są m.in. porady zdrowotne, lekcje języków obcych, wspólne wyjścia na basen i wycieczki. Poznaję tam dużo ciekawych ludzi. Z niektórymi z nich bardzo się zaprzyjaźniłam — opowiada pani Irena. — Zaproponowano nam na przykład wycieczkę do Chin. Może i chciałabym tam pojechać, ale ja jeszcze Polski nie zwiedziłam.

Mimo że od ponad dziesięciu lat mieszka sama, wciąż uwielbia gotować dla siebie. — Jem co trzy-cztery godziny. Gdy gdzieś idę i przychodzi moja pora na jedzenie, to brzuch sam daje mi znak — uśmiecha się pani Irena. — Lubię zupy. Bardzo. Jeżeli jednego dnia na obiad mam zupę, to już drugiego dnia robię sobie mięsko z ziemniaczkami. Zawsze muszę też mieć na stole surówkę. Sama sobie robię również pizzę. Nie kupuję nic z gotowych rzeczy. Jak brzmi to powiedzenie...? Jak dbasz, tak masz!

Bez luksusów, ale zdrowo
— Oczywiście, że nie mamy z żoną luksusów na emeryturze, ale odżywiamy się bardzo dobrze — zapewnia Kazimierz Sielewiński.
Emerytem jest od piętnastu lat. Uwielbia długie spacery wokół jeziora. W 1959 roku skończył studia. Inżynierię środowiska. W tym zawodzie przepracował 40 lat.
Jego pasją są książki. — Czytam dużo. Na temat najnowszej historii Polski — uściśla pan Kazimierz.

Nie zrezygnowała z marzeń
Zofia Mańkowska ma 68 lat. Kiedy wyszła za mąż, nie dostała mieszkania w Olsztynie. Wyjechali na południe Polski, bo mąż dostał tam propozycję pracy i mieszkanie.

— Powiedziano nam wtedy, młodej rodzinie, że dostaniemy mieszkanie dopiero, gdy wybudują Jaroty. Czyli za 30 lat — wspomina pani Zofia. — Szczęśliwi są teraz ci, którzy mogą swobodnie kupić mieszkanie w mieście, w którym chcą, nawet gdy nie mają w nim zameldowania. Niezmiernie się cieszę, że dożyłam takich czasów. Nie oceniam żadnego ustroju. Nie ma idealnego i pewnie nigdy nie będzie.
Do Olsztyna, w rodzinne strony wróciła po wielu latach. Była to podróż sentymentalna. Dziś jest szczęśliwą mamą i babcią.— Chętnie pomagam dzieciom i wnukom. Nie robię tego z przymusu. Robię, bo tak chcę. Ich obecność jest esencją mojej radości.

Pani Zofia nie zrezygnowała z marzeń. Chce je spełniać bez względu na wiek. — A gdy ktoś mówi mi, że to nie dla mnie, że jestem za stara, że nie wypada w moim wieku, to uważam tę osobę za wariata. Na przykład zawsze marzyłam o tym, żeby nauczyć się pływać. Na swoje 66 urodziny dostałam od dzieci w prezencie... lekcje nauki pływania. A dlaczego nie? — pyta Zofia, która już nauczyła się pływać. I do dziś korzysta z pływalni.

— Czasem można zaoszczędzić nawet na jedzeniu, żeby potem gdzieś wyjechać, coś zwiedzić. Nie musimy przecież zapychać się codziennie szynką — przekonuje pani Zofia. — Ucztą duchową, oprócz basenu, jest dla mnie filharmonia. Uwielbiam utwory klasyczne i jazz. Ale muszę rozumieć słowa, bo bez nich nie będę słuchała piosenki. Czytam również dużo książek. Wszystko, co tylko mnie zainteresuje. W dzieciństwie rodzice kazali nam czytać książki na głos. Tak czytanie weszło mi w nawyk. Może dlatego moje wnuki lubią, gdy czytam im książki na głos — zastanawia się. — Śledzę także nowości we współczesnej literaturze. Ze starszych autorów bardzo lubię Wisławę Szymborską — dodaje.

Zapytaliśmy panią Zofię, czy nie nudzi się na emeryturze. — A skąd? — odpowiada. — Jak wnuki pójdą na studia, to ja zapiszę się na Uniwersytet Trzeciego Wieku. Bo na razie nie mam nawet na to czasu — śmieje się. — Chcę przypomnieć sobie swój francuski i nauczyć się hebrajskiego.

Zazdrość zabija radość
Zapytaliśmy naszych rozmówców, którzy wciąż się realizują, co doradziliby młodemu pokoleniu.
Zofia Mańkowska: — Najważniejsze jest w życiu to, żeby umieć odnajdować w nim radość. Jeżeli nie umiemy cieszyć się życiem, to nie umiemy żyć. Najgorsze, co może być, to kiedy opanuje człowieka zazdrość. Zabija to radość z codziennego życia. Nieważne, jak drogie meble mają w domu sąsiedzi. Nie dręczmy się tym. Nawet gdy nie masz pieniędzy, to możesz stare meble bardzo ładnie odnowić, odmalować. Będą zrobione na swój sposób. Mają cieszyć i zdawać egzamin.

Przykładem stół w dużym pokoju pani Zofii. Sama go odrestaurowała. Odnowiła także krzesła, stolik pod telewizor... — Robót domowych nauczyłam się od ojca. Zawsze patrzyłam, jak on to robi. Teraz takie rzeczy robię sama i sprawia mi to dużą przyjemność. Naprawdę — zapewnia Zofia Mańkowska.

Kazimierz Sielewiński: — Uczyć się, uczyć i jeszcze raz uczyć. Bo bardzo ważne jest to, żeby mieć dobre wykształcenie. To najpewniejsza przepustka do dorosłego i lepszego życia. Daje również poczucie bezpieczeństwa.

Irena Sztachańska: — Trzeba się uśmiechać. Z tego, co zauważyłam, ludzie na ulicy mało się uśmiechają. Trzeba rozmawiać z ludźmi, uśmiechać się i pomagać innym. Bo jak nie teraz, to kiedy?
Pani Irena nie jest w tym gołosłowna. Jej uczynność i serdeczną życzliwość potwierdza sąsiadka z dołu. — Pani Irenka bardzo często nam pomaga. Bułeczki upiecze, gazetkę przyniesie, a innym razem da poduszeczki moim wnukom — mówi.

Komentarze (25) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. emerytka #1458461 | 88.156.*.* 11 sie 2014 06:38

    dziennikarze znaleźli 3 emerytów zadowolonych! żyję samotnie z 1 emerytury i mnie nie stać na wyjazd do sanatorium nawet, opłaty faktycznie robię,wykupuję leki i zostaje mi 300zł i mam jechać za nie do Chin?? żałosne! a mimo wszystko - NIE NARZEKAM NA NIC, JESTEM ZADOWOLONA,ŻE DOTRWAŁAM DO EMERYTURY. tak, uśmiecham się,ale do mego psa, bo ludzie są b.nieuprzejmi,a emeryci zgorzkniali i złośliwi, a ja mimo wszystko jestem pogodna!

    Ocena komentarza: warty uwagi (15) odpowiedz na ten komentarz

  2. Wiek #1458401 | 83.24.*.* 10 sie 2014 22:54

    Wiek jest bez znaczenia. Kto był za młodu burakiem, chamem na starość też będzie. A jak przez całe życie był w porządku to też zwykle się mało zmieni.

    Ocena komentarza: warty uwagi (15) odpowiedz na ten komentarz

  3. emerytka #1458322 | 178.183.*.* 10 sie 2014 20:34

    Też jestem emerytką ale taką pozytywna, nie narzekającą. Dziwi mnie często zachowanie emerytów - do miejskich autobusów tak się pchają jakby zabrakło im miejsc, na młodych narzekają jak by im zazdrościli lat - ostatnio w autobusie starsza pani tak stała nad młodą dziewczyną aż ta się przesiadła mimo wielu miejsc wolnych. Pchają się tak jakby mieli po 30 lat mniej. Wszędzie wyścigi. Narzekają i narzekają na wszystko. Ludzie - trochę pogody ducha i uśmiechu!!!! Cieszcie się każdym dniem bo naprawdę nie wiemy ile ich mamy przed sobą.

    Ocena komentarza: warty uwagi (15) odpowiedz na ten komentarz

  4. rambo #1458385 | 88.156.*.* 10 sie 2014 22:25

    ...w Niemczech emeryt pływa wycieczkowcem po Morzu Karaibskim u nas gna do sklepu po promocje za 60 groszy

    Ocena komentarza: warty uwagi (14) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (4)

    1. rencista #1458484 | 31.175.*.* 11 sie 2014 07:47

      Artykuł trzeba zaczynać od dochodów szczęśliwych emerytów.Znam mundurowych ponad 2.000 netto + 600 co kwartał na leki.I znam po 850 netto co dorabiają na Kolejowej,prześladowanych przez straż miejską za handel tym co w sadzie czy lesie.

      Ocena komentarza: warty uwagi (11) odpowiedz na ten komentarz

    Pokaż wszystkie komentarze (25)
    2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5