The Second Chance – powrót do przeszłości

2014-07-07 10:21:27(ost. akt: 2014-07-07 10:25:18)

Autor zdjęcia: Ewa Barańska

Oscar Jensen (wokal, gitara), Olek Burczyk (perkusja), Szymon Sztafarek (bas) – historia młodego zespołu, który podbił serca publiczności.
Widzę przed sobą trzech młodych chłopaków... Facetów tuż po liceum, którzy swoją muzyką są w stanie zawstydzić niejednego profesjonalistę. Jak zaczęła się Wasza muzyczna droga?

The Second Chance:Każdy z nas jest tak naprawdę samoukiem – zaczęło się pod koniec szkoły podstawowej. Oscar dostał gitarę i razem z Olkiem zaczęli coś brzdąkać. Olek był jeszcze przed mutacją i - według pierwszego zamysłu - to on miał być wokalistą. Jednak w miarę rozwoju pomysłu stworzenia zespołu, zaczął doskwierać nam brak perkusisty. Olek pojechał na wakacje do swoich dziadków, oni także w latach młodości próbowali sił w muzyce, znalazł tam starą perkusję – Polmuz. Przywieźliśmy ją do Olsztyna i tak naprawdę od tego wszystko się zaczęło. Zaczęliśmy grać w garażu, miejsca prób były bardzo różne ̶ od chodnika pod sklepem Społem na Zielonej Górce, po salkę w Pałacu Młodzieży. Olka przez pewien okres uczył Zbyszek Chrzanowski, którego serdecznie pozdrawiamy, wiemy, że ̶ gdyby nie on ̶ nie bylibyśmy teraz w tym miejscu.

A jak wygląda historia The Second Chance?

Właściwie jeśli chodzi o członków zespołu, to zmianom sprzyjało tylko stanowisko basisty, który zmieniał się wielokrotnie. Po rozwiązaniu naszej poprzedniej grupy Drop Shot wreszcie znaleźliśmy osobę, która ma to muzyczne „coś”, czego brakowało poprzednim basistom – Szymona, on leci po prostu „na fali”, dzięki swojemu doświadczeniu i warsztatowi. Znowu musieliśmy gdzieś grać – wpadliśmy na może mało oryginalny, ale zdający egzamin pomysł – garaż. Zebraliśmy się w sobie i jednego dnia ruszyliśmy ogarnąć rupiecie liczące sobie przeszło 10 lat. Niedługo potem zrobiliśmy pamiętną próbę, na której powstał singiel „Mój dzień”. Każdy z nas ma tak naprawdę nieco odmienny styl, jednak myślimy, że jest to wielka zaleta, w ten sposób wszyscy jesteśmy w stanie wnieść do grupy coś świeżego, jakieś nowe spojrzenie, to bardzo przydatne przy tworzeniu muzyki.

Jesteście zwycięzcami Konkursu Kapel Młodzieżowych organizowanego przez Młodzieżową Radę Miasta i Miejski Ośrodek Kultury, czy spodziewaliście się takiego sukcesu? Jakie macie najbliższe plany związane z rozwojem Waszej grupy?

Wygrana była dla nas ogromnym zaskoczeniem, tym bardziej, że w obecnym składzie gramy dopiero miesiąc. Zwycięstwo tylko napędziło nas do działania, jest swego rodzaju bodźcem, który pcha nas do przodu i mówi, że musimy trzymać, a nawet podbijać poziom, rozwijać się. Zdobyliśmy uznanie jury, to dla nas wielkie wyróżnienie, liczy się człowiek i to, co chcemy przekazać swoją muzyką, emocje, dlatego nie możemy zawieźć tych, którzy już raz nam zaufali. W najbliższych planach mamy zamiar nagrać klip do naszego nowego singla „Mój dzień”. Będziemy również starali się nagrać nasze utwory w studiu i już w tym roku wypuścić pierwszy krążek.

Co sądzicie o programach typu talent show?

Kiedyś próbowaliśmy swoich sił w programie Must Be The Music. Było to dobre kilka lat temu. Nie mieliśmy wtedy praktycznie żadnego doświadczenia i niestety nie przeszliśmy etapu przesłuchań, jednak nie wykluczamy możliwości ich kolejnego odwiedzenia. Takie programy to na pewno duża szansa dla młodych artystów, jednak wierzymy, że to nie wyznacznik sukcesu – owszem ̶ jest to bardzo pomocne, aczkolwiek sukces dzięki swojej pracy bez ingerencji talent show jest również jak najbardziej realny.

Jak powstają Wasze utwory? Skąd czerpiecie inspiracje?

W muzyce cały czas szukamy, jesteśmy na etapie tworzenia jednego z utworów, który odchodzi od naszego standardowego rocka i zawiera elementy reggae. Mamy masę pomysłów, za każdym razem staramy się choćby ten najmniejszy rejestrować – jakkolwiek, czy to za pomocą dyktafonu, czy nawet komórki, obecnie mamy około 100 takich plików. Mimo że Oscar jest liderem zespołu i jednocześnie pełni tymczasowo funkcję menagera, to w kwestiach muzycznych musimy być zgodni. Zawsze staramy się dostosować utwór w ten sposób, by odpowiadał każdemu z nas i niósł pewne przesłanie.

Á propos przesłania, jeszcze za czasów zespołu Drop Shotu napisaliście piosenkę „Paranoja Społeczna”, jaką ona niesie historię?

„Paranoja społeczna” powstała po piosence „Ona (komu)”. Przez pewien moment Oscar cierpiał na swego rodzaju właśnie taką paranoję społeczną. Zdarzało się, że, gdy byliśmy w jakimś publicznym miejscu, mówił o tym, że odczuwa swego rodzaju prześladowanie, niemoc bycia sobą, w miejscu, w którym tak naprawdę powinien czuć się wolny. Utwór ten jest hołdem wolności , personalizacji i dobrowolności poglądów. Chcemy czuć, że możemy być sobą. Z kolei piosenka „Ona (komu)” jest historią pewnej dziewczyny, która jest swego rodzaju metaforą naszego kraju – mówi o jego negatywnym toku myślenia.

Dziękuję bardzo za rozmowę i życzę wielu sukcesów na Waszej muzycznej drodze, mam nadzieję, że jeszcze o Was usłyszymy!

Zaciekawiony? Wejdź i dowiedz się więcej na: https://www.facebook.com/bandthesecondchance

AUTOR: JULIA BARTKOWSKA

Ten tekst napisał dziennikarz obywatelski. Więcej tekstów tego autora przeczytacie państwo na jego profilu: sp311olsztyn

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5