Babcia-blogerka uzależniona od komputera. Kręcą ją... zioła

2014-06-08 07:01:01(ost. akt: 2014-06-06 12:36:47)
Danuta Broch (z prawej) nie jest typową babcią.

Danuta Broch (z prawej) nie jest typową babcią.

Autor zdjęcia: Grzegorz Czykwin

Danuta Broch z Gryźlin nie jest typową babcią. Na komputerach zna się od wielu lat, a od jakiegoś czasu prowadzi bloga i bierze udział w warsztatach dziennikarskich. Skąd takie pasje?
— Jak zainteresowałą się pani komputerem?
— To trochę śmieszna sprawa. To było ponad 20 lat temu, kiedy moi synowie mieli 14 i 7 lat. Matka chrzestna starszego mieszkała wtedy w Niemczech i czasami podsyłała nam marki. A że synom marzył się komputer, postanowiłam spełnić ich życzenie. Pojechałam na rynek do Olsztyna i kupiłam nasz pierwszy komputer — Atari. Zrobiłam synom niespodziankę, bo nie uprzedzałam ich o swoim zamiarze. Ale była radość! Dzieci od razu wciągnęły się w gry komputerowe. Ale miało to swoje plusy. Wszystkie polecenia w komputerze były po angielsku, więc od razu wzięli się za intensywną naukę języków. To punktuje nawet teraz, kiedy są już dorośli. Zresztą obaj są informatykami. Nasz komputer był pierwszy we wsi. Oczywiście wszystkie dzieci z okolicy przychodziły do moich chłopaków, żeby wprowadzali je w komputerowy świat.

— A jak pani podchodziła do tego sprzętu?
— Na początku dość ostrożnie. Poza tym, nawet nie miałam jak się dopchać, bo wciąż był oblężony albo przez synów, albo przez ich znajomych. Synowie doszli w pewnym momencie do wniosku, że może byłoby dobrze zapoznać z komputerem ich matkę. Nie chciałam, no bo po co? Ale po pewnym czasie namówili mnie. Nauczyli mnie wszystkiego od podstaw. Bo nie wiedziałam, jak włączyć komputer, ruszać myszką, pisać na klawiaturze. Z czasem chłopcy zaczęli wymieniać komputery na lepsze, zamiast dyskietek pojawiły się płyty, pendrive'y i inne sprzęty. Kupiłam sobie osobistego laptopa, a nawet skończyłam kurs komputerowy, co było tylko formalnością, bo wszystkiego nauczyłam się od moich synów. Podłączyliśmy internet, szybko zaczęłam z niego korzystać i teraz właściwie jestem już uzależniona od komputera. Spędzam przy nim sporo godzin, nawet już nie liczę ile...

— Do czego używa pani komputera?
— Do wszystkiego, od sprawdzania pogody po wyszukiwanie informacji i kontakt ze znajomymi. Mam nawet konto na Facebooku. Na początku synowie nie chcieli pomóc mi w założeniu konta, bo bali się, że sobie z tym nie poradzę. Wiadomo, otrzymuję sporo spamów i dziwnych wiadomości... Ale nauczyłam się z tego korzystać i wiem, co powinnam ignorować, żeby nie zainfekować komputera wirusem. Jestem już wiekową osobą, mam problemy z poruszaniem się, chodzę o kulach. A zawsze byłam aktywna i miałam wielu znajomych. Dzięki internetowi mam kontakt z ludźmi bez wychodzenia z domu. Jestem na bieżąco ze wszystkim.

— No i jest pani blogerką. Jak to się zaczęło?
— Jestem fascynatką ziół i ziołolecznictwa. Postanowiłam podzielić się swoją wiedzą i pomysłami z innymi ludźmi. Bo w ziołach tkwi ogromny potencjał, o którym nie mamy często pojęcia. Można wykorzystać je na wiele sposobów w celach zdrowotnych. Chcę wyjaśniać ludziom, jak można je stosować, zbierać, przygotowywać i przechowywać. Mam masę literatury na ten temat. Zamiast faszerować się tabletkami z witaminami lepiej pójść na przyjemny spacer i pozbierać zioła. One naprawdę niesamowicie dobrze wpływają na nasze zdrowie. Trzeba tylko wiedzieć, jak je stosować. Pierwszego bloga założyłam ponad rok temu, teraz pracuję nad kolejnym.

— W ubiegłym tygodniu wzięła pani udział w warsztatach dziennikarskich w Rybakach, które prowadziła redakcja „Gazety Olsztyńskiej”. Jak pani tam trafiła?
— Dzięki internetowi. Znajomy podesłał mi link do informacji na ten temat i stwierdził, że to w sam raz dla mnie. Postanowiłam się tam wybrać właśnie ze względu na mojego bloga. Chciałam wiedzieć, co zrobić, żeby był ciekawy i dobrze prowadzony. Sporo się nauczyłam podczas warsztatów. Cieszę się, że tam pojechałam. Samo dziennikarstwo obywatelskie też jest interesujące i może warto o tym pomyśleć.

— Pani inną pasją są domowe przetwory. Z tego, co wyczytałam, często bierze pani udział w wielu konkursach, choćby Smaki Warmii, Mazur i Powiśla czy Skarby Europy Zaklęte w Szkle.
— Co rok biorę w nich udział i nie powiem, udaje się wygrywać, a nawet zdobywać po dwie nagrody w jednym konkursie. Doceniono m.in. mój przepis na kurki w sosie własnym, klopsiki grzybowe, ciastka, konfitury... W moich przepisach staram się podawać naprawdę tradycyjne receptury. Polska kuchnia jest bardzo bogata i warto z niej czerpać. Chciałabym przypomnieć o tym ludziom i pokazać, że polskie receptury są najlepsze. Może na blogu też podam kilka fajnych, sprawdzonych przepisów.

— Sporo ma pani tych pasji...
— Tylko energii, niestety, coraz mniej. A pomysły dyktuje samo życie. Staram się po prostu nie ograniczać i próbować różnych rzeczy. Bo tak szczerze, to nie lubię lenistwa. Dlatego działam, gdzie tylko mogę.

nr


Komentarze (3) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. mega #1413333 | 81.190.*.* 8 cze 2014 19:09

    Wyrażam uznanie dla pani Danuty. Też zbieram zioła, czasem robię nalewki. Okazuje się, że spotykający mnie ludzie w ogóle nie znają roślin.

    Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz

  2. Koska #1412911 | 83.9.*.* 8 cze 2014 09:39

    To nie jest nic zaskakującego. Czy osoba która ma więcej lat nie mam mózgu? Czy człowiek który jest na emeryturze nic już nie potrzebuje tylko bujać się w fotelu zapierniczać na drutach skarpetki ? To nie jest sensacja, obecnie nowe pokolenie które wychowało się na komputerach będzie z nimi do końca życia. Takie są dzisiejsze realia. I to jest fajne.

    Ocena komentarza: warty uwagi (4) odpowiedz na ten komentarz

  3. jinx #1412879 | 46.29.*.* 8 cze 2014 08:10

    A to niezłe "ziółko" z tej Babci ;) A tak na poważnie, to szukałem dobrego bloga o ziołolecznictwie. Pozdrawiam p. Danutę

    Ocena komentarza: warty uwagi (6) odpowiedz na ten komentarz

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5