FRANCJA OD ŚCIANY DO ŚCIANY

2024-03-02 23:55:30(ost. akt: 2024-03-02 23:58:15)
Już po rosyjskiej inwazji na Ukrainę Emmanuel Macron (z prawej) potrafił powiedzieć: „Nie nazwałbym Putina rzeźnikiem”

Już po rosyjskiej inwazji na Ukrainę Emmanuel Macron (z prawej) potrafił powiedzieć: „Nie nazwałbym Putina rzeźnikiem”

Autor zdjęcia: kremlin.ru

Cóż za metamorfoza! Emmanuel Macron idzie od ściany do ściany. Prezydent Francji, który w latach 2019-2022 najczęściej ze wszystkich europejskich przywódców rozmawiał z Władimirem Władimirowiczem Putinem, bo aż 42 razy (dla porównania: Angela Merkel – 34 razy, a inni liderzy po kilka) teraz chce, uwaga, wysyłać żołnierzy z krajów członkowskich Unii na Ukrainę! Skąd taka zmiana? Macron zmienił się? Dojrzał?
Nie. Z jednej strony to ucieczka przed przypominaniem tego, że był z Putinem „za pan brat”. Z drugiej strony to ewidentnie reakcja na to, że ku osłupieniu Paryża Rosja zaczęła bezceremonialnie wchodzić w tradycyjne francuskie strefy wpływów w Afryce. Postimperialna Francja naiwnie myślała, że na terenie jej dawnych kolonii nikt im nie podskoczy i nikt nie ośmieli się wkładać palce między afrykańską framugę a francuskie drzwi. A tymczasem Rosjanie zrobili to w Mali i nie tylko, bo na przykład w innej dawnej kolonii francuskiej, gdzie język francuski jest nadal oficjalnym – w Republice Środkowoafrykańskiej, ale też na Madagaskarze. W efekcie Rosjanie w Mali i RSA są, a Francuzów już nie ma. Na pocieszenie Macronowi i jego wymienianych co chwilę premierów może pozostać fakt, że Rosja na „Czarnym Lądzie” (jak to mawiano przed erą „politycznej poprawności”) wchodzi jak w masło nie tylko do państw powstałych z dawnych kolonii Francji, ale też do innych, chociażby do przez wieki zajmowanego przez Portugalczyków Mozambiku, czy dawnej części Imperium Brytyjskiego – Republiki Południowej Afryki.
Skoro w Afryce Rosjanie weszli „w szkodę”, no to teraz Monsieur Macron się odwija. Można rzec: Emmanuel zuch – a nawet harcerz! Jednak z takiego, jak to kiedyś w Polsce mówiono, „austriackiego gadania” nic nie wynika. Bo jak mówi stare polskie powiedzenie: „Krowa, która głośno ryczy – mało mleka daje”.
Zatem radykalna inicjatywa Macrona spali na panewce. Jednak jeden chociaż cel prezydent Republiki Francuskiej osiągnął: zorganizował nieformalny unijny szczyt w Paryżu trzy i pół miesiąca przed wyborami europejskimi! To może trochę pomóc jego formacji politycznej, która już od dłuższego czasu dostaje baty od prawicowej partii Marine Le Pen. No, tak, klasyczna „ucieczka do przodu”…

Ryszard Czarnecki

Źródło: Gazeta Olsztyńska

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5