Sejm X kadencji – reality show na czasie

2024-02-12 09:37:35(ost. akt: 2024-02-12 09:46:05)

Autor zdjęcia: Sejm RP/X

Nie da się nie zauważyć, że ostatnie transmisje z Sejmu, zdają się przyciągać tłumy. Ludzie, niczym przywiązani do ekranu, śledzą przebieg wszystkich obrad. Czy tematy legislacji stały się naszą odskocznią od obowiązków? A może to przyrost świadomości w kwestiach politycznych? Byłoby to niezwykle idealistyczne.
Przede wszystkim, wśród widzów, możemy dostrzec szeroką gamę emocji — bez wątpienia motywującą do uczestnictwa w narodowym binge-watching’u.
Przeciwnicy obecnej władzy, rekompensując nastroje związane z przegraną, napawają się głosem zirytowanego Kołodziejczaka i jego, tłumionymi przez posłów opozycji, wypowiedziami. Cieszy również widok posła Józefaciuka, który z entuzjazmem cytuje z mównicy sejmowej „Kubusia Puchatka”, ale nie umie odpowiedzieć na podstawowe pytania dotyczące funkcjonowania Sejmu. Trudno oprzeć się również wrażeniu, że transmisje są równocześnie seansem terapeutycznym dla wyborców tzw. „demokratycznej większości”. To właśnie podczas tych obrad ich przedstawiciele mają okazję prezentować i bronić idei, które były skutecznie torpedowane przez ostatnie 8 lat rządów ich oponentów.

Reakcje internautów, jak i polityków, nie są jedynie pozytywne. Na sali plenarnej dodatkowo gesty, wymiany spojrzeń, burzliwe debaty, niekiedy nawet fizyczne starcia, podkręcają atmosferę. To wszystko przekłada się na rzeczywistość społeczną i nastroje obywateli.

Z pomocą nadchodzi Marszałek Hołownia, który w całym wydarzeniu, przypominającym widowisko, w którym polityka miesza się ze spektaklem kabaretowym, z pewnością zasługuje na wyróżnienie. Równie nonszalancki, co w programie „Mam Talent”, tym razem jako juror sceny politycznej, decyduje kto w X kadencji, dostaje czerwony „X”. Trzeba przyznać, że zjednuje sobie widzów swoim wyszukanym i niekonwencjonalnym stylem przewodzenia obradom, jednocześnie odbierając powagę Izbie. Wśród gburowatych towarzyszy politycznych, wprowadza powiew świeżości. Zachęceni słowami Hołowni rodacy, chętnie uczestniczą w oglądaniu posiedzeń sejmowych. To w pewien sposób zaspokaja potrzebę partycypacji obywatelskiej. Na pozór aktywne śledzenie procesów decyzyjnych, wydaje się nadawać demokracji puls i sprawiać, że jest bardziej żywotna i reprezentatywna. Społeczeństwo dąży do poszukiwania w sobie czegoś więc niż tylko oddanego głosu w wyborach. Szuka aktywnego dialogu i możliwości tworzenia, wspólnie z władzą, tzw. lepszego jutra. Ale czy entuzjazm ten nie jest jedynie tymczasowy, podobnie jak sam Marszałek? Czy wystarczy on, aby faktycznie wpłynąć na decyzje polityczne? Czy jest on jedynie próbą uleczenia demokratycznej duszy?

Maria Lebiedz, studentka I roku Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Jagiellońskiego

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5